Śnieg

sobota, 22 grudnia 2012

'Opowieść Cro-Wigilijna'

Hej !
Moje myszki, Kuba, Marina oraz Kasia chcą dziś opowiedzieć Wam opowieść cro-wigilijną ;)
Każda myszka ma inną opowieść, co innego opowie. Będą trzy opowieści - Mariny, Kuby i Kasi.

    Dopiero w te wakacje przeprowadziłam się do CromimiCity. Od razu pokochałam to miasto. Wcześniej gdy mieszkałam w Myszkowej Wsi rodzice robili zakupy świąteczne. Pamiętam, że gdy byłam mała od rodziców dostałam taką tycią zabaweczkę, przypominającą stracha na wróble. Nie było to najważniejsze. Cieszyłam się, że miałam okazję spędzić te święta z moją kochana rodziną. Mama zawsze robiła wspaniałe wspaniałe potrawy. Lubiłam zajadać się faworkami z jagodami. Pyszotka ! A ta sałatka owocowa z kawałkami trawy... Ach... Cudowne potrawy. Niestety - mijały miesiące, a ja w końcu ukończyłam liceum. Czas było na studia... Przeprowadziłam się do CromimiCity, ale czasem odwiedzam rodzinną wieś. Tutaj poznałam Kubę, potem Kasię i dorobiłam się potomstwa... Tosia jest moją córeczką... To będą moje pierwsze święta w CromimiCity wraz z mężem, dzieckiem oraz przyjaciółką.

Jak się nie domyśliliście - to opowiadała Marina. Cudowne... :)
Teraz kolej na Kubę.

    Zawsze mieszkałem w CromimiCity. Moja rodzina pochodzi z Ameryki, więc spędzaliśmy święta w stylu amerykańskim... Jak co święta - najmłodszy cromimi z naszej rodziny - losował jedno imię z jednej czapki (ten cromimi kupował prezent) i z drugiej (ten cromimi dostawał prezent). Tak wszyscy coś dostali i kupili. Zwykle, gdy nie wylosowałem siostry, albo siostra mnie - wybieraliśmy się razem na zakupy. Zawsze były fajne rzeczy, które kupowałem albo dostawałem. Pamiętam, że kiedyś kupiłem mamie futrzaną kurtkę i bardzo się z tego ona ucieszyła. Z siostrą lubiliśmy wyżerać kutię i marchewki z karpiem... To były czasy... Aż pewnego dnia poznałem Marinę. Jej to będą pierwsze święta w Cromimi, a moje - z nią...

Kubuś mógł troszkę opowiedzieć jak spędzają święta amerykanie, no ale... Nie chciał przedłużać :D
A teraz opowie coś o swoich zwyczajach świątecznych Kasia.

    Nie miałam takiego życia jak Marina, czy Kuba... Mieszkałam z rodziną, która była uboga. Gdy okazało się, że mama zaszła w ciąże i miała mnie urodzić to od razu właściciele mamy podjęli decyzję, że gdy się urodzę - oddadzą mnie do sklepu zoologicznego. Pierw jednak musiałam troszkę dorosnąć. Gdy byłam malutka mama mi to opowiadała, i że musi wyjechać... Trudno obie przeżyłyśmy rozstanie. Myślałam, że całe swe mysie życie przeżyję w klatce okropnego sklepu zoologicznego. Tam wraz z innymi cromimi przeżyłam 3 wigilijne gwiazdki. Cro-Time jest inni niż człowieczy. U nas szybciej są święta Bożego Narodzenia, więc nie myślcie, że mówiąc '3 wigilijne gwiazdki' mam na myśli 3 lata... nie... Nie dostawaliśmy wspaniałych prezentów, albowiem kupowaliśmy je sami... Znaczy... zdobywaliśmy (zawstydza się)... Nie mieliśmy nic by coś kupić sobie, więc robiliśmy albo zdobywaliśmy prezenciki. Szczególnie pamiętam, że od takiego jednego (w którym się zakochałam, byłam potem z nim w ciąży ; Pawcio to jego dziecko) Daniela dostałam poduszkę ze wzorkiem 3 róż. Cudownie...
  Pewnego dnia do sklepu przyszła Deadly. Nie wiedziałam, że z pośród mnóstwa cromimi to ona wybierze właśnie mnie ! Ucieszyłam się z tego. Zabrała mnie do domu i zamieszkałam z uroczym cro - Kubą, ale także z miłą i przyjazną jego narzeczoną - Mariną. Może i nikt z nich nie mówił, ale moim jedynym cro-marzeniem jest to by Daniel wprowadził się do nas i byśmy w całą trójkę (ja, Pawcio i on) mieli osobną klatkę...

Poruszyła mnie historia Kasi... A Was ?
I kto wie czy życzenie Kasi się nie spełni, pierwsze święta w Cromimi Mariny, a Kuby z Mariną - się nie udadzą ?

Napiszcie w komentarzu co Wam się podobało, co Was wzruszyło w opowiadaniach mojej trójki cromimis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz