Śnieg

wtorek, 25 grudnia 2012

Tośka dorosła !

Hej :)

Tosia stała się dorosła i jestem taka wesoła ! ^^
Natomiast Kasia z jej synkiem, Pawełkiem przeprowadziła się do drugiej klatki.

Gdy Tosia i Pawełek spotykają się na spacerki w parku widać, że bardzo i to bardzo się lubią...
Co z tego wyniknie ? :)

Wesołych świąt ! =3

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Opowiadanie "Święta w klatce"


Hej ! :)
To będzie opowiadanie o moich cromisiakach ^,^
W końcu... na poradniku też może być coś co kocham - pisarstwo ^^ 
Zapraszam do czytania ! :)

(Chyba dopiero po świętach coś napiszę, takie odpowiedzi na pytania czy coś :))

_________________________________________________________________________

- Kuba, wymyłeś już ten domek ? Wszędzie tam są te kupki...
- Kończę, Marinko. - dobiegł głosik samca.
- Dzieciaki... Tośka, Paweł ? - nagle do Mariny podszedł Kuba. - Gdzie Tosia i Pawcio ? A Kaśka ?
- Kasia poszła na spacer z maluchami, by nie przeszkadzały w przygotowaniach... - I coś tam jeszcze mrucząc do siebie poszli kontynuować oboje to co mieli robić.

   Jakąś godzinkę później przed klatką było już słychać wielkie odgłosy małych cro-myszek. Śmiechy i chichy dobiegły z korytarza. Kto to był ? Oczywiście mała mieszanka rasy mamy i taty - Tosia oraz Pawcio - słodka Myszka Brzoskwiniowa.
- Dzieciaki, cichutko... Rodzice sprzątają i nie przeszkadzajcie, dobrze ? - spytała się urocza Kasia.
- Taak ! - odrzekli chórkiem i cała trójka weszła do klatki. - Jeeej. Ale tu czysto... I nasze łóżeczko ! Nowa pościel i większe poduszeczki... - Rzekła Tosia chichocząc.
Głowa rodziny, czyli Kuba, nic nie mówił tylko się uśmiechnął i wyszedł z domku, w którym sprzątał.
- No. Dzieciaki idźcie do domku się pobawić, a my będziemy tu sprzątać, bo przecież jutro Wigilia.
- Jejejejeje ! - krzyczeli weseli z okazji nadchodzących świąt. Po chwili znikli w domku.

    Wszyscy zabrali się do swoich obowiązków. Marina poszła gotować, Kuba sprzątał starą ściółkę, wymieniał wodę i mleko oraz czyścił kraty klatki - ogólnie ogarniał całe ich malutkie 'mieszkanko'. Kasia chciała posprzątać na działce przez ich klatką raz odśnieżyć podjazd, ale wolała pomóc najstarszej samicy szykować 12 potraw.
- Co gotujesz ? - spytała myszka.
- Faworki z jagodami. - uśmiechnęła się do niej. - Kasiu... Przyniosłabyś mi jagody ? Są w zamrażalniku.
- Tak, jasne. - i poszła szperać w lodówce. - Jagody, jagody... A ! Tu są ! - Samiczka wzięła te owoce do swoich małych, mysich łapek i poszła do Mariny.
Tymczasem w salonie panował spokój. Do pewnego czasu, gdy maluchy nie wyszły z domku.
- Tato, a jak myślisz ? Co dostaniemy od Mikołaja ? Ciekawe co wybrał z naszej listy prezentów... Ja tak bardzo chcę kamerę... - powiedziała Tosia.
- A ja piłkę do koszykówki... - dodał Pawcio.
- Na pewno dostaniecie coś fajnego. - uśmiechnął się do nich.
- A Ty tato ? Co chcesz od Mikołaja ? - spytała dociekliwa Tosia.
- Radosne święta z moją kochaną rodzinką. - powiedział Kuba. - Dzieci... Chcecie iść na dwór ?
- TAK ! - wydał się okrzyk radości.
- To pójdźcie do Kasi i spytajcie się czy wyjdzie z Wami, dobra ? - zanim dokończył dzieciaki już były w kuchni :
- Ciociu Kasiu, pójdź z nami na dwór. Proooszę ! - powiedziała Tosia.
- Tak, mamo. Proooosimy ! - dodał Pawełek.
- Dzieci... - przykucnęła przy dwójce rozrabiaków. - Ubierzcie się ciepło, ja z Wami wyjdę i się pobawicie sami, dobrze ? - zaproponowała. - Dobra, Marina ? - zwróciła się cichutko do mamy Tosi, a ta jej nie odpowiedziała tylko przytaknęła główką.
- No, okej !
- Nie mówi się "no" tylko "tak" - zaśmiała się gotująca, najstarsza samica.
- Idźcie się ubrać, a jak się ubierzecie to mnie zawołajcie. Nie mogę pójść z Wami tak na długo, bo ja tu pomagam cioci Marinie [zwrot do Pawła]. - I po skończeniu wypowiedzi dzieci poszły nałożyć ciepłe kurteczki. - Marina...
- Tak ? - spytała.
- Może jak skończymy te faworki...
- To będziemy robić ciastko z jeżynami oraz gruszą.- zaśmiały się samiczki.
- Chciałam wybrać się do sklepu... ekhem... kupić prezenty dla maluchów...
- Och kurde ! Na śmierć zapomniałam... Aj... Myślałam, że już kupione są... Kurcze, musimy i to szybko, bo przecież Kubie tego nie zwierzę... On wszystko pomyli, hah. - zrzuciła fartuszek kucharki. - To chodź. Powiem tylko Kubie, że idziemy. - pobiegła do salonu. - Kuba, my z Kaśką idziemy do sklepu, dzieciaki są na dworze - zaglądaj od czasu do czasu do nich.
- Dobrze, skarbie. - powiedział czyszcząc kratki.

     Pół godziny później dziewczyny znalazły się w Sklepie Zoologicznym.
- Ej, patrz... Jakie to ładne. Może kupimy to dla Kuby ? - spytała Kasia.
- Możemy kupić. A to dla Pawcia ? - spytała Marina pokazując pewien przedmiot.
- No ! A to dla Tośki. - uśmiechnęła się i pokazała to, co chciałaby kupić dla swojej przyszywanej siostrzenicy.
- Cudownie.
- To co ? Kupujemy ? - spytała już pakując wszystkie przedmioty. Marina jej tylko przytaknęła i pomogła przyjaciółce zbierać prezenty pod choinkę.
     Dziewczyny poszły za wszystko zapłacić. Wybrały się do budki, gdzie pakuje się prezenty.
- Proszę zapakować to, to i to. - powiedziała Marina.
  Tymczasem w klatce Kuba skończył już sprzątać. Poszedł do dzieci i rzekł :
- Chodźcie do domu. - po chwili dzieci były już przy Kubie. - Słuchajcie... Mamusie poszły na zakupy, ale my też musimy.
- Dlaczego ? - spytały zaciekawione.
- Bo... - myślał jak to powiedzieć maluchom, które tak bardzo oczekiwały Mikołaja. - Mamusie poszły też spotkać się ze Świętym Mikołajem. A przecież Mikołaj nie da im prezentu dla nich.
- Czemu ? - spytał Paweł.
- Ponieważ taki ogromny Mikołaj nie zmieści się do naszej małej klatki, więc mamusie odbierają prezenty. Pomagają Mikołajowi. Ale ja muszę odebrać dla nich prezenty. W tym czasie pójdziecie do 'Kącika Malucha" pobawić się, dobra ?
- TAK ! - wybuchły szczęśliwe dzieciaki.

  I wszyscy wybrali się do sklepu. Kuba zostawił dzieciaki w "Kąciku" i sam poszedł na zakupy.
Tym czasem dziewczyny dreptały, z torbami na święta, do budki z hot-dogami. Były głodne, ponieważ tylko śniadanie zjadły dziś.
Po pewnym czasie Kuba też skończył zakupy i poszedł kupić przegryzkę. Odebrał dzieci i razem pojechali do domku. Dziewczyny również, lecz chłopcy [i Tosia] byli przed nimi. Głowa, a raczej pyszczek rodziny schował prezenty pod łóżko dzieci, ale tak by one nie zauważyły.
- Dzieciaki, nic nie mówcie mamusiom. Jeżeli jutro zobaczą, że one też mają prezenty pod choinką - będą bardzo szczęśliwe. A jak się teraz dowiedzą, przed Gwiazdką, to nie będą takie szczęśliwe. Nic nie powiecie ? - spytał.
- TAK ! - i poszły się bawić.
 W tym samym czasie dziewczyny wróciły do domu.
- Jesteśmy. - zawołała Marina.
- Dobrze. - odezwał się głos Kuby.
- Mama ! Mama ! Mama ! - powiedziały dzieci biegnąc do kuchni.
- E-e-e. Idźcie do pokoju, już.
- Dzieci ! Co ja Wam mówiłem ? Was się też to tyczy i jutro dopiero dostaniecie. - odezwał się Kuba.
- No właśnie, wynocha. - uśmiechnęła się do nich Kasia. Dzieci posłuchały i poszły się bawić.
   Kasia schowała prezenty dla dzieciaków, a Marina zabrała się za gotowanie. Wszyscy dokończyli to co mieli dokończyć. Zbliżał się wieczór więc Marina, która bardzo kochała gotować, zrobiła kolację. Dzieci zjadły szybciej i poszły spać. Dorośli jeszcze pogadali. Gdy wszyscy poszli spać, a była już 1 w nocy, Marina została, ponieważ zupełnie zapomniała zrobić musik do faworków.
- Jestem zmęczona, jutro rano to zrobię... - ziewnęła i poszła do sypialni, gdzie drzemał sobie Kuba. Sama też zasnęła.

Następnego dnia jednak to Kasia zrobiła mus jagodowy. Marina była bardzo zmęczona, więc nikt jej nie budził. Kuba zrobił śniadanie. Tosia i Paweł od rana, gdy zjedli posiłek poszli się bawić na dworze, albowiem tej nocy strasznie dużo napadało śniegu. Zrobili bałwanka oraz igloo !
O około 10 Marina wkroczyła do salonu, gdzie siedzieli i śmiali się, oglądając telewizję, Kuba i Kasia.
- O, już nie śpisz... - uśmiechnął się Kuba, kierując pyszczek do Mariny. - O której poszłaś spać ? - dodał.
- Niedługo po was... - skłamała.
- Nie kłam. Było gdzieś po 1, przebudziłem się i poszedłem do łazienki, wróciłem i ciebie dalej nie było.
- Oj, no bo zapomniałam zrobić ten mu... - nie dokończyła tylko pobiegła do kuchni. - GDZIE JAGODY ?! - na to pytanie Kuba i Kasia się zaśmieli.
- Już zrobiłam... - chichrała przyjaciółka Mariny.
Z kuchni wyjrzał mały pyszczek najstarszej samiczki :
- Serio ? - spytała. - Dziękuję. - i weszła do salonu. - Gdzie dzieci ?
- Na dworze. - rzekł ojciec małej Tosi. To zdanie uspokoiło Marinę.
Dorośli sobie gadali i gadali, a dzieci się bawiły. Dzień minął bardzo szybko i nadszedł, wyczekany przez dzieci, wieczór.
  Wszyscy o 18.oo stanęli przy choince, trzymając w łapkach opłatki. Pomodlili się chwilkę i zaczęli mówić sobie dobre życzenia, dzieląc się opłatkiem.
- Życzę ci wielu przyjaciół, masy zabawek i prezentów, wesołego, mysiego życia. - rzekła Kasia do Tosi łamiąc się opłatkiem. Po chwili podeszła do Pawcia i to samo mu rzekła.
- Te pół roku było najlepszymi sześcioma miesiącami jakie kiedykolwiek przeżyłem. Życzę Ci wesołego i radosnego czasu z rodziną, dużo szczęścia, zdrowia i pomyślności. A dla nas - no... - zaśmiał się. - Jeszcze dwójki dzieci. - Wypowiedział to oczywiście Kuba do Mariny. Po zjedzeniu opłatków przytulili się, a Kuba cmoknął Marinkę w policzek.
- Nawzajem, kotku. - uśmiechnęła się, po czym podeszła do Kasi, a Kuba do dzieci. - Kasiu... Może i nie jesteś z nami tutaj długo to i tak Cię kocham jak siostrę. Pomagasz nam i wcale nie czuję byś była tutaj od niedawna. Mam nadzieję, że nasze dzieci będą się tak lubić jak my. Dużo szczęścia, zdrowia Ci życzę, a także spełnienia najgłęęęębszych marzeń. Niech Daniel też tutaj będzie... - uśmiechnęła się i razem ze swoją przyjaciółką połamała się opłatkiem. Kasia też powiedziała życzenia dla Mariny.
   Po chwili już wszyscy z wszystkimi się podzielili opłatkiem i zasiedli do stołu. Dzieci zabrały się za wsuwanie przepysznych faworków z musem jagodowym.
- Mmm... Pycha ! - rzekła Tosia. - Dobry jest ten musik, mamusiu.
- Nie mów mi tylko cioci Kasi. To ciocia zrobiła ten mus, bo ja spałam, bo byłam zmęczona. - uśmiechnęła się.
- A ciasto jeżynowo-truskawkowe jest przepyszne ! - dodał Paweł.
Wszyscy tak jedli i jedli, że nikt nie zauważył wychodzącego Kuby i Kasi. W kuchni zaczął rozmowę Kuba :
- Gdzie są te prezenty dla dzieciaków ?
- Tu. - wskazała Kasia jedną z szafek. Razem wyjęli prezenty i po cichutki podłożyli pod choinkę. Potem Kuba wziął prezenty dla dziewczyn. Wrócili do stołu.
- Dzieci... A patrzcie, co tam leży pod choinką ? - rzekł Kuba.
- Jej ! Prezenty ! - wydał się okrzyk radości maluchów, które tak bardzo czekały na tą chwilę.
- Ciekawe co Wam Mikołaj dał... - powiedziała Kasia uśmiechając się.
Paweł wypakował pierwszy swój prezent.
- Ja cię... Dostałem piłkę ! - zaczął skakać z radości. - I to do koszykówki ! Jejejejejeje !
- Ciekawe co j... - I nagle Tosia otworzyła swoją paczuszkę. - A !!! - krzyknęła z radości. - KAMERA ! Prawdziwa kamera, którą kręcą filmy znani reżyserowie ! - skakała wokół prezentu
- Teraz zobaczmy co dostały dziewczyny... - powiedział Kuba, wyciągając paczuszki z imionami : Kasia, Marina. Podał paczkę Mariny dla niej, a paczkę Kasi dla Kasi. - A. Zapomniałem jeszcze. - wyciągnął małą paczuszkę gdzie było napisane : "Od Świętego Mikołaja dla Tosi i Pawła." - Patrzcie. To dla Was dzieci, dla Ciebie Tosiu i dla Ciebie Pawełku. - podał paczkę, którą dzieciaki szybko otworzyły.

- O rany ! MP4 ! - krzyknęły razem.
- Cudowna czapka... - powiedziała Kasia i coś mruknęła do Mariny, po czym wstała i poszła do kuchni, albo na dwór.
- A ten kwiatek do włosów... Piękny... - powiedziała Marina. Wstała z kanapy i podeszła do dzieci. - Gdy byliśmy odebrać prezenty od Mikołaja, niestety go nie spotkałyśmy... Ale... zostawił nam karteczkę. Obok prezentów była mała klatka z dziurkami. Zaglądnęłam tam i zobaczyłam... - nagle do pokoju weszła Kasia z klatką. - No, pokaż im Kasia. - Myszka otworzyła klateczkę, z której wybiegł KOTEK !
Dzieci otworzyły szeroko swoje pyszczki, uwierzyć nie mogły.
- Łałała ! - skakały z radości. - Kotek, kotek ! Jejeje !
- Spokojnie bo go wystraszycie... - rzekł Kuba, do którego podeszła Marina.
- To dla Ciebie. - podała mi prezent.
Kuba rozpakował pudełko i ujrzał piękną, szarą bluzę.
- Cudowna. Dziękuję. - pocałował ją w policzek i się uśmiechnął.
Dzieci bawiły się z kotkiem. Tosia, z pomocą taty, nagrała swój pierwszy filmik o Teddy. Tak nazwały go dzieci. Jest to czarna i malutka kotka. Kuba nałożył bluzę, Kasia i Marina dodatki do włosów, nałożyły na swoje czuprynki, a Paweł bawił się swoją piłką z Teddy i Tosią. Wszyscy byli zadowoleni z prezentów.
- To najlepsze święta w życiu ! - rzekła Tosia.

Prezenty myszek :




Koniec !
___________________________________________________________________

Który prezent najlepszy ? :)
Wybierzcie i napiszcie w komentarzu ! :)

sobota, 22 grudnia 2012

'Opowieść Cro-Wigilijna'

Hej !
Moje myszki, Kuba, Marina oraz Kasia chcą dziś opowiedzieć Wam opowieść cro-wigilijną ;)
Każda myszka ma inną opowieść, co innego opowie. Będą trzy opowieści - Mariny, Kuby i Kasi.

    Dopiero w te wakacje przeprowadziłam się do CromimiCity. Od razu pokochałam to miasto. Wcześniej gdy mieszkałam w Myszkowej Wsi rodzice robili zakupy świąteczne. Pamiętam, że gdy byłam mała od rodziców dostałam taką tycią zabaweczkę, przypominającą stracha na wróble. Nie było to najważniejsze. Cieszyłam się, że miałam okazję spędzić te święta z moją kochana rodziną. Mama zawsze robiła wspaniałe wspaniałe potrawy. Lubiłam zajadać się faworkami z jagodami. Pyszotka ! A ta sałatka owocowa z kawałkami trawy... Ach... Cudowne potrawy. Niestety - mijały miesiące, a ja w końcu ukończyłam liceum. Czas było na studia... Przeprowadziłam się do CromimiCity, ale czasem odwiedzam rodzinną wieś. Tutaj poznałam Kubę, potem Kasię i dorobiłam się potomstwa... Tosia jest moją córeczką... To będą moje pierwsze święta w CromimiCity wraz z mężem, dzieckiem oraz przyjaciółką.

Jak się nie domyśliliście - to opowiadała Marina. Cudowne... :)
Teraz kolej na Kubę.

    Zawsze mieszkałem w CromimiCity. Moja rodzina pochodzi z Ameryki, więc spędzaliśmy święta w stylu amerykańskim... Jak co święta - najmłodszy cromimi z naszej rodziny - losował jedno imię z jednej czapki (ten cromimi kupował prezent) i z drugiej (ten cromimi dostawał prezent). Tak wszyscy coś dostali i kupili. Zwykle, gdy nie wylosowałem siostry, albo siostra mnie - wybieraliśmy się razem na zakupy. Zawsze były fajne rzeczy, które kupowałem albo dostawałem. Pamiętam, że kiedyś kupiłem mamie futrzaną kurtkę i bardzo się z tego ona ucieszyła. Z siostrą lubiliśmy wyżerać kutię i marchewki z karpiem... To były czasy... Aż pewnego dnia poznałem Marinę. Jej to będą pierwsze święta w Cromimi, a moje - z nią...

Kubuś mógł troszkę opowiedzieć jak spędzają święta amerykanie, no ale... Nie chciał przedłużać :D
A teraz opowie coś o swoich zwyczajach świątecznych Kasia.

    Nie miałam takiego życia jak Marina, czy Kuba... Mieszkałam z rodziną, która była uboga. Gdy okazało się, że mama zaszła w ciąże i miała mnie urodzić to od razu właściciele mamy podjęli decyzję, że gdy się urodzę - oddadzą mnie do sklepu zoologicznego. Pierw jednak musiałam troszkę dorosnąć. Gdy byłam malutka mama mi to opowiadała, i że musi wyjechać... Trudno obie przeżyłyśmy rozstanie. Myślałam, że całe swe mysie życie przeżyję w klatce okropnego sklepu zoologicznego. Tam wraz z innymi cromimi przeżyłam 3 wigilijne gwiazdki. Cro-Time jest inni niż człowieczy. U nas szybciej są święta Bożego Narodzenia, więc nie myślcie, że mówiąc '3 wigilijne gwiazdki' mam na myśli 3 lata... nie... Nie dostawaliśmy wspaniałych prezentów, albowiem kupowaliśmy je sami... Znaczy... zdobywaliśmy (zawstydza się)... Nie mieliśmy nic by coś kupić sobie, więc robiliśmy albo zdobywaliśmy prezenciki. Szczególnie pamiętam, że od takiego jednego (w którym się zakochałam, byłam potem z nim w ciąży ; Pawcio to jego dziecko) Daniela dostałam poduszkę ze wzorkiem 3 róż. Cudownie...
  Pewnego dnia do sklepu przyszła Deadly. Nie wiedziałam, że z pośród mnóstwa cromimi to ona wybierze właśnie mnie ! Ucieszyłam się z tego. Zabrała mnie do domu i zamieszkałam z uroczym cro - Kubą, ale także z miłą i przyjazną jego narzeczoną - Mariną. Może i nikt z nich nie mówił, ale moim jedynym cro-marzeniem jest to by Daniel wprowadził się do nas i byśmy w całą trójkę (ja, Pawcio i on) mieli osobną klatkę...

Poruszyła mnie historia Kasi... A Was ?
I kto wie czy życzenie Kasi się nie spełni, pierwsze święta w Cromimi Mariny, a Kuby z Mariną - się nie udadzą ?

Napiszcie w komentarzu co Wam się podobało, co Was wzruszyło w opowiadaniach mojej trójki cromimis.

piątek, 21 grudnia 2012

Maluchy - Błogosławieństwo czy przekleństwo ?

Hej !

Dziś opowiem o tym co chyba w Cromimi jest najlepsze - o małych potomkach naszych cromimis.

Ostatnio pisałam o tym co zrobić, by nasza Crominka zaszła w ciążę. 
Po narodzinach trzeba poświęcić więcej czasu maluchom.

By były bardziej szczęśliwe lepiej je karmić własnoręcznie.
A jak to robić ? Sama tego nie wiedziałam, ale niedawno odkryłam :)

Wchodzimy w klatkę i klikamy kilka razy na naszego maluszka, którego chcemy nakarmić. Ukaże nam się napis " >Daj butelkę". Klikamy w to i przenosi nas do strony, gdzie możemy zacząć go karmić.
Jeżeli nie będzie tego napisu ">Daj butelkę" to znaczy, że nasz cromimi nie jest wystarczająco duży ! (musi być dzieckiem, mieć więcej niż 3 dni)

(powiększcie jeśli nie widać dokładnie)

Klikamy "Daj butelkę".
Jest podobnie, jakbyśmy głaskali naszego cromimi.

(powiększcie jeśli nie widać dokładnie)

Karmimy go.
Jeżeli zamknie usta szybko dajemy butelkę na bok, bo inaczej tracimy punkty !
Jeżeli nie zbyt widzimy czy ma otwarte, czy nie usta - patrzcie na napis.

Jeżeli napis zniknie - możemy kontynuować.


Nie jest to łatwe, ale lepiej jest nakarmić naszego słodziaka by był szczęśliwy niż
kazać mu pić samemu z butelki... :)

To już koniec.
Niedługo nadejdzie druga część.

Papa !
Deadly


czwartek, 20 grudnia 2012

Jak mieć małe cromimis ?

Hej ! :)

Opowiem dziś jak mieć małe.
Moje przyjaciółki ze szkoły zadają mi pytania jak mieć małe i takie tam na temat ciąży crominek.

By Twoja crominka doczekała się potomstwa musisz mieć oczywiście drugiego cromimi. Gryzonie jeżeli mają przynajmniej 3 serduszka mogą mieć dzieci*. Musisz mieć zakupioną książeczkę o narodzinach i rozmnażaniu. Książki kosztują 300 MM (jedna książką tyle kosztuje ; o Narodzinach i Rozmnażaniu to razem 600 MM)... Troszeczkę dużo, lecz chyba warto by potem mieć słodkie pociechy :)

Gdy już to wszystko będziemy mieć musimy osiągnąć 10 poziom (nie musimy kupować wcześniej tych rzeczy !). Po tym w klatce muszą być :

- Kołyska
- Butelka z mlekiem
- Miłosne łóżko.

Gdy spełnimy wszystko - wygraliśmy i w ciągu 5 dni nasza Crominka urodzi :)

WARUNKI DO SPEŁNIENIA :




(Nie mam 2 spełnionych warunków, ponieważ nie potrzebne mi są te mebelki w klatce
bo moja Crominka nie jest w ciąży oraz niedawno obie urodziły)



To tyle.
Papa !
Deadly.

P.S. Chcecie bym pokazała co jest w środku książeczki o narodzinach ? Piszcie w komentarzach :)
Jeżeli będzie więcej niż 3 to napiszę ;)



*

Już wiem ! :)

Hej :)

Już wiem jak wygląda Tosia :)
(dziecko Mariny oraz Kuby)

Tak o :


Słodka, co nie ? :)
Pół Mariny, pół Kuby :D

Jutro odkryję jak wygląda Pawcio :)
Amm... czy ja Wam mówiłam kto to Pawcio ?
Dziecko Kasi i Kuby...
Wygląda na razie jak małe dziecko c:


Już się nie mogę doczekać ! ^^
Tosia jest słodziutka i taka kochana :33

_________________________________________________
Mam do Was prośbę...
Nie za bardzo stać mnie na wszystko dla maluchów,
więc proszę - zarejestruje się ktoś pod tym linkiem ?

>KLIK<

Dziękuję jeśli tak ! :)

Już po awarii.

Dziękuję Ayannie, bo wytłumaczyła mi czemu Cromimi nie działało :)
Jednak już jest wszystko OK.


Do zobaczenia w kolejnej notce ;)
Deadly =3